Był sobie raz pewien architekt, który marzył o zaprojektowaniu idealnego miasta. Chciał, aby było ono piękne, funkcjonalne i przyjazne dla ludzi i środowiska. Postanowił więc stworzyć plan miasta na podstawie kształtu kwiatu. Każdy płatek miał być osobną dzielnicą, a środek kwiatu miał być centrum kultury i rozrywki. Architekt narysował swój plan na wielkim arkuszu papieru i z dumą go podpisał.
Niestety, jego plan nie spotkał się z uznaniem władz miasta. Uznali oni, że jest on zbyt fantazyjny i niepraktyczny. Powiedzieli mu, że miasto musi być prostokątne, symetryczne i oszczędne. Architekt był bardzo smutny i rozczarowany. Nie chciał się poddać swojej wizji. Postanowił więc zabrać swój plan i uciec z miasta. Wyruszył w podróż po świecie, szukając miejsca, gdzie mógłby zrealizować swój sen.
Po wielu latach wędrówki znalazł wreszcie takie miejsce. Była to mała wyspa na Pacyfiku, zamieszkana przez przyjaznych tubylców. Architekt pokazał im swój plan i poprosił o pozwolenie na budowę miasta na ich ziemi. Tubylcy byli zachwyceni pomysłem i zgodzili się mu pomóc. Razem zaczęli budować miasto-kwiat, używając naturalnych materiałów i szanując przyrodę. Po kilku latach praca została skończona. Architekt stanął na wzgórzu i podziwiał swoje dzieło. Miasto-kwiat błyszczało w słońcu, a jego mieszkańcy żyli w harmonii i szczęściu. Architekt poczuł się spełniony i szczęśliwy. Wiedział, że znalazł swoje miejsce na ziemi.